Odnoszę wrażenie, że na urzędy pchają się głównie kobiety o poglądach feministycznych. Tym, co łączy feministki, które zaangażowane są w różne religie, jest kult "bogini". Ma one różne twarze. Niekiedy wprost pogańskie, innym razem występuje w postaci zakamuflowanej. Feministki tylnymi drzwiami wprowadzą do Kościołów ten kult, jaki zwalczali zarówno dawni izraelscy prorocy, jak i reformatorzy. Ubóstwienie ciała i eksponowanie seksualności, łączone dziś przez feministki z duchowością "kobiecą", wyraźnie wiążą się z tym neopogaństwem. Tylko czekać jak feministki włączą do liturgii elementy orgiastyczne
To będzie dopiero Babilon.