przez Agnes » Pt kwi 13, 2012 13:06
Wildente, właściwie miałam nie odpisywać na Twój ostatni post do mnie, który odebrałam jako bardzo obraźliwy wobec mnie i ogólnie tak zacięty i bezwględny, że aż niechrześcijański w swej wymowie. Jak to pisał ksiądz Twardowski : "Broniłem Boga tak bardzo, że aż trzepnąłem w mordę człowieka"... W dodatku w innym wątku przeczytałam, że uważasz, jakoby świat liczył sobie 5 tysięcy lat, i twierdzisz, ze te rewelacje zapisane są w Biblii. Kończę zatem podejmowanie z Tobą dyskusji na tym forum. Tak jak kiedyś przestałam dyskutować z Januariusem. A więc to mój ostatni post do Ciebie.
Mogę Cię uspokoić: w tym semestrze studia zaoczne zabiorą mi tylko jedną niedzielę, a w zeszłym semestrze w ogóle nie miałam dydaktyki, ani w dni powszednie, ani w niedziele. Na tym polega moja praca, że mam okresy dużej kumulacji zajęć, a potem całe tygodnie "wolnego". Z tego również powodu trudno mi w faryzejski sposób przestrzegać zawsze przez cały rok postulowanego przez Ciebie rytmu - czyli pracuję zawsze sześć dni w tygodniu i zawsze mam wolną niedzielę. Bo nieraz cały tydzień mam wolny. Ale nie o to chodzi.
Jeżeli miałabym własną prywatną uczelnię, której byłabym rektorem - wówczas na tej mojej uczelni wszystkie niedziele byłyby zawsze wolne. Na razie jestem adiunktem na uczelni państwowej. Studenci mogą nie przychodzić na zajęcia w niedzielę. Nigdy nie sprawdzam obecności w niedzielę. Ale ja podpisałam umowę o pracę. Moim obowiązkiem jest przyjść do pracy. Dlatego napisałam wcześniej, że dobrze byłoby zmienić prawo państwowe. Nie dlatego przychodzę do pracy w niedzielę, zeby więcej zarobić, ponieważ są to godziny wchodzące w skład mojego etatu.
Co do mojej działalności charytatywnej - nie mam obowiązku udzielać Ci w tym względzie informacji, a nawet nie powinnam tego robić. (Niech nie wie ręka prawa co czyni lewa.)
Tak - trzeba być twardym w imię Boga. A nie kamiennym w swoje własne imię.