Odnośnie 1 Kor 11. Przenikają się tu dwie płaszczyzny grzechu Koryntian. Pierwsza jest związana ze znieważeniem Kościoła, poprzez brak równego traktowania uczestników zgromadzenia. "Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają?" - w. 22 według Biblii Warszawskiej. Ten zarzut dotyczy postawy wobec innych chrześcijan i choć pada w kontekście Wieczerzy Pańskiej to w swojej istocie jest znacznie ogólniejszy.
Druga ma związek z samym sakramentem. W. 27: "ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej." Spożywanie Wieczerzy Pańskiej zwiększa winę tych, którzy już wcześniej byli niegodni. Dlatego konieczne jest osądzenie samego siebie [w. 31] i uznanie własnego grzechu, aby nie podlegać sądowi Boga i surowej karze [w. 30].
Paweł krytykuje praktykę Koryntian, ale zła praktyka bierze się ze złego rozumienia. Dlatego nie poprzestaje na wezwaniu do poprawy, lecz przypomina, że to jest porządek ustanowiony przez samego Chrystusa, w którym zwiastujemy Jego śmierć i nowe przymierze.
Nie chcę rzucać zbyt mocnych twierdzeń i oskarżać wszystkich osób, które uznają czysto symboliczne znaczenie Komunii (w znaczeniu "to jest tylko nasz uczynek"), iż postępują niegodnie. Ale moim zdaniem takie pojmowanie sakramentu może prowadzić do zguby o wiele łatwiej niż przy spojrzeniu ortodoksyjnym. Jeśli uznamy, że w Wieczerzy Pańskiej Bóg nie działa w żaden szczególny sposób, to nietrudno o lekkomyślność i zaniedbanie osądu samego siebie.