Nie mogę się nazwać konfesyjnym luteraninem, jeśli nie akceptuję treści wszystkich ksiąg wyznaniowych, prawda?
No właśnie, a ja bym chciał się kiedyś w przyszłości móc tak nazwać. Mam jednak problem z nauką o grzechu pierworodnym. W artykułach szmalkaldzkich Marcin Luter wyraźnie pisze o dziedziczonym grzechu pierworodnym, a ja zasadniczo mocno powątpiewam w sensowność tego pojęcia. To jest relikt czasów, kiedy księga Rodzaju była poddawana dosłownej interpretacji i wierzono, że cała ludzkość wywodzi się od dwóch osób. Obecnie mamy jednak pełne prawo sądzić, że gatunek ludzki ma więcej korzeni. W takim przypadku pojedynczy grzech nie mógł doprowadzić do skażenia natury całej ludzkości, bo nie wszyscy ludzie byli potomkami pierwszego grzesznika.