Słuchaj raczej i daj sobie powiedzieć: po pierwsze proszę, żeby łaskawie przemilczeć moje imię i nie określać się jako "luteranie", tylko "chrześcijanie". Kim jest Luter? Nauka nie jest przecież moja, ani nie zostałem za nikogo ukrzyżowany. Ani też Paweł w 1. Liście do Koryntian, rozdziale 4, nie mógł scierpieć, żeby chrześcijanie nazywali się "Pawłowymi" albo "Piotrowymi", ale nalegał, żeby nazywali się chrześcijanami. Jak więc ja, nędzny, śmierdzący wór robactwa, doszedłem do tego, żeby dzieci Chrystusa nazywały się moim niegodnym imieniem? Nie tak, drodzy przyjaciele, pozbądźmy się nazw stronnictw i zwijmy się chrześcijanami, od tego, za którego nauką podążamy. Papiści słusznie obierają nazwę swojego stronnictwa, bo nie wystarcza im nauka i imię Chrystusa. Chcą być papiescy, więc niech będą papiescy, od tego, który jest ich mistrzem. Ja nie jestem i nie chcę być niczyim mistrzem. Mam wraz ze zborem jedyną, powszechną naukę Chrystusa, który jako jedyny jest naszym mistrzem, wg Mateusza, rozdz. 23.
(Marcin Luter, Eine treue Ermahnung an alle Christen, sich vor Aufruhr und Empörung zu hüten, 1522. Przekład własny z niem.)
Rozumiem względy praktyczne, zawiłości historii, rozumiem potrzebę doprecyzowania w różnych sytuacjach, ale... Jak słyszę o "Kościele luterańskim", "umacnianiu luterańskiej tożsamości", czy niekiedy nawet o "luterańskiej wierze", coś się we mnie sprzeciwia. Szczególnie, że w konfesyjnych kręgach tego typu pojęcia są naprawdę mocno akcentowane. Słysząc to, nie mogę przejść obojętnie ani wobec samego 1Kor 3, ani wobec mocnych słów Lutra na ten temat - wydaje mi się to po prostu nieprawidłowe. Katolicy i prawosławni zarzucają nam, że "Luter założył własny kościół oparty na własnych poglądach" i chociaż to nieprawda, używając takiej nazwy pomagamy im utwierdzać się w tym błędnym przekonaniu.
Nie chcę nikomu dyktować, jakich słów powinien używać, ani nie jest to żadna krytyka pod adresem nazwy portalu czy forum. Ale sam osobiście wolę jednak używać słowa "ewangelik" albo "chrześcijanin wyznania augsburskiego", a przy tym zastanowić się, czy naprawdę w większości sytuacji nie wystarczy samo: "chrześcijanin". I tak zdarza mi się czasem mówić "luteranin", ale raczej ze świadomością, że to niefortunny skrót myślowy. Cieszę się, że w Polsce mamy Kościół Ewangelicko-Augsburski, a nie "Luterański", i czasem za granicą to podkreślam. Myślę, że ten cytat z Lutra jest warty uwagi i zastanowienia. Co sądzicie?