Swoją drogą ta niechęć do słowa "katolicki" jest nieco dziś zabawna, choć historycznie może być zrozumiała. Skoro w czasie nabożeństwa wyznaje się: "Wierzę w jeden święty, powszechny (czyli katolicki!) i apostolski Kościół", albo "Wierzę w [...] święty Kościół powszechny (czyli katolicki!)". Wynika to może z pewnej nieświadomości, że 'powszechny' to tłumaczenie gr. katholikos. Znałem kiedyś pewnego protestanta, który z całą powagą wywodził słowo 'katolicki" od 'kata'
W starożytnym Kościele, który określał się mianem katolickiego, znaczyło to tyle, że jest to Kościół obejmujący całą znaną wówczas 'oikumene'. W przeciwieństwie do Kościoła lokalnego, np. w Rzymie czy Aleksandrii. A także do sekt, jak macjonici, walentynianie, arianie czy montaniści. Ten katolicki Kościół rozpadł się w najpierw w wyniku schizmy wschodniej na dwa Kościoły, z których jeden zaczął określać się z czasem jako prawosławny, co nie znaczy, że nie uznaje się za katolicki. Następnie Kościół na Zachodzie rozpadł się na Kościół, który po soborze trydenckim zaczął się nazywać rzymskokatolickim, albo wręcz katolickim, czyli można powiedzieć, że pewien Kościół lokalny uznał się za 'powszechny", i Kościoły ewangelickie: luterański i reformowany, oraz anglikański, które mieszczą się w tym samym katolickim nurcie. Z tego pierwszego wyłoniły się jeszcze inne, mniejsze wspólnoty, jak starokatolicy, tak jak i z tych drugich, jak metodyści. Można więc uznać, że wszelkie wspólnoty chrześcijańskie, które nie mają charakteru sekciarskiego, zgadzają się ze starożytnymi wyznaniami wiary, choć nawet w innych sprawach się różnią, są członkami jednego, świętego, apostolskiego Kościoła katolickiego.