Vikingu, podpisuję się również pod Twoją odezwą
. Nie wahać się tylko przychodzić na nabożeństwa! jak nie przyjdziecie to się nie przekonacie czy to jest dla was! nie wolno być zawieszonym w próżni bo to do niczego nie prowadzi!
ja zanim podejmę decyzję o oficjalnej i formalnej zmianie wyznania, będę przez przynajmniej rok poznawał KE-A, chodził na nabożeństwa, przeżywał rok kościelny itp. już teraz wiem, że to jest moje miejsce ale nie chcę niczego poganiać. to nie wyścigi a jak się człowiek śpieszy to... się czasem wywróci.
troszkę boję się, że za jakiś czas KE-A w Polsce pójdzie drogą liberalnych Kościołów i zaczną się klocki typu homoseksualne małżeństwa i ordynacja kobiet ale jestem dobrej myśli. tak jak powiedział Tomek:
Konwertyci wnoszą ożywczy powiew do Kościoła, bowiem oni rzeczywiście dokonują wyboru. Chcą wyznawać i praktykować Luteranizm, jaki poznają w Księgach Symbolicznych.
ja jestem jednym z takich konwertytów. nie przychodzę do kościoła zmieniać go na liberalną modłę tylko pielęgnować to co już jest bo uważam, że to co było dobre dla przeszłych pokoleń i jest zgodne z Pismem Świętym należy przekazywać dalej a nie doskonalić na siłę by być nowoczesnym i dostosowywać się do współczesnego świata.
uważam też, że konserwatyzm jest dużo bardziej atrakcyjny dla młodych ludzi niż liberalizm. znudziło się lewackie podejście do życia i rozmemłana moralność. potrzebują kręgosłupa i oparcia w Kościele który nie ulega naciskom tylko konsekwentnie głosi ciągle tę samą naukę a nie zmienia stanowiska "jak wiatr zawieje".
Bo ja znowu pochodzę z rodziny skrajnie katolickiej, takiej wręcz na pograniczu fanatyzmu i kultywującej ze szczególnym zapałem elementy tzw. pobożności ludowej (łącznie z praktykami naprawdę, przykro mi to mówić, bardziej pogańskimi niż chrześcijańskimi.) Jeżeli ktoś się wywodzi z takiego środowiska, to wie, co to znaczy tam sprzeciwić się "świętej matce Kościołowi" i przejść do "heretyków"
Agnes, mam to samo
ostatnio myślałem, że się przewrócę. moja babcia przyniosła z niewiadomego źródła karteczkę z obrazkiem świętym i jakąś modlitwą która absolutnie nie jest do odmawiania tylko do... przepisywania. ta karteczka leczy(!) trza se przepisać modlitwę i włożyć pod pachę i nosić jakiś czas. można ją również włożyć pod poduszkę na noc. nie pomogły tłumaczenia, że modlitwa nie działa w ten sposób, wszak ja i tak nie chodzę do kościoła to co ja wiem. piękny przykład cudownej pobożności ludowej.