przez Jonah » N wrz 11, 2016 17:44
Do Zinzendorfa, jak i do innych entuzjastów. podchodziłbym ostrożnie. Nie tylko do jego poglądów na seksualność. Na jego koncepcję aktu małżeńskiego bowiem jako sakramentu (symbol więzi Chrystusa z Kościołem) mogły mieć wpływ nie tylko symbole biblijne i fakt Wcielenia, ale także idee heterodoksyjne, wywodzące się z gnozy, żydowskiej kabały czy od J. Boehmego. Według kabalistów i Boehmego Adam był androgynem. Dla Zinzendorfa, konsekwentnie, hermafrodytą był też 'nowy Adam', czyli Chrystus. Był więc w połowie kobietą (ponoć nawet mawiał o Nim "mamuśka Jezus"; do takich pomysłów nawiązuje dziś radykalna teologia feministek).
W pełni żeński miałby być, wedle niego, Duch Św., którego nazywał żoną Boga i matką Chrystusa. To nijak się ma do Biblii. Zresztą Zinzendorf uważał się za kogoś w rodzaju rzymskiego papieża: ponoć mniemał, że Bóg teraz objawia swoją wolę przez niego, co eliminuje niezbędność lektury Pisma Św.
Jego mistyka seksualna sprawiała, że na konwentyklach medytowano nad penisem Chrystusa, na którą to okoliczność hrabia ułożył stosowny hymn.
Na tym tle seksualizacji Boga nie może dziwić, że zbawienie wiedzie przez stosunek płciowy, który miałby być odzyskaniem pierwotnej androgynii, stanu adamickiego, rajskiego. Miewał on podobno charakter liturgiczny, tj. bywało, że odbywał się na oczach zgromadzenia.
Takie poglądy prowadziły do antynomianizmu (odrzucenia Prawa Bożego). We wspólnotach dochodzić więc miało do nadużyć w postaci cudzołóstwa (za aprobatą hrabiego) czy orgii seksualnych (w grupach jego syna). W tym, o dziwo, homoseksualnych.
Na pierwszy rzut oka, ale ma to antyczną tradycję. Np. u Platona hermafrodytyzm reprezentuje homoseksualizm. Stąd reintegracja pierwotnej androgynii może dokonać się też poprzez akt homoseksualny.
Jeśli to wszystko byłoby prawdą, to raczej ta decyzja nie jest jakaś zaskakująca.