Jest to temat który chciałem poruszyć już długi czas temu ale nie chciałem rozpoczynać wojny na forum.
Podczas ostatnich trzech nabożeństw ksiądz mówił o imigrantach, chyba nie ma tekstu Biblijnego od którego nie potrafi przejść do "pogadanki" o tym problemie. Ja osobiście mam podejście antyimigranckie po pierwsze dlatego że są to ludzie wrogiej nam kultury którzy często nie chcą się asymilować i mają gdzieś nasze prawo i kulturę, po drugie dlatego że ue chce przyznawać im zasiłki co jest w moim rozumieniu nieuczciwe. Jestem daleki życzenia im śmierci czy lżenia z ich przynależności kulturowej. Ksiądz z mojej parafii jest takiego zdania że powinniśmy ich przyjmować nawet jeśli przez to pogorszy się standard naszego życia a także nasze bezpieczeństwo. Z tym się nie zgadzam chociaż staram się walczyć ze swoją zapalczywością. Mam do Was pytanie, co Wy uważacie na ten temat: jakie podejście powinien mieć chrześcijanin do tej sprawy. Ja wiem że nie przystoi nam nękać przybyszów ale czy postawa chrześcijańska ma się cechować kompletną naiwnością? Czy gdy ktoś chce mi wyrządzić krzywdę czy mam jej się dowolnie poddać i wystawić również na cierpienie moją rodzinę?