przez Maciej Pietraszczyk » Pn kwi 12, 2010 07:23
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 11:01
Bóg dla nas zrezygnował z sądu, bo sąd już się dokonał poprzez Jezusa i my decydując o sposobie życia dokonujemy sami sądu nad sobą. Bóg ustanawiając Jezusa sędzią dał nam możliwość wyboru, a dokonując go dopełniamy sądu.
Nie chodzi tu jednak o wyrzuty sumienia. ?A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko.? (1Jan 3:20)
Bez względu na nasze wątpliwości, ostatecznie decyduje nasza wiara, a nie to, co nas trapi. A co najważniejsze, to to, że sądu tego dokonujemy nad sobą bez przerwy, stale. Wraz z każdą życiową decyzją ponawiamy go. I o ostatecznym kierunku naszego marszu zadecyduje nasze ostatnie tchnienie. To, czy z ufnością powiemy: ?wspomnij na mnie Jezu, kiedy wejdziesz do Królestwa Swego?, czy też będziemy się szarpać przeklinając cały świat i Boga.
Tę wielką możliwość stałego powtarzania, stałego powrotu do Boga mamy właśnie dzięki Jezusowi i dokonanemu przezeń sądowi nad śmiercią, szatanem i światem.
Cóż, bowiem, stało się w tragiczny piątek paschalny około 30 roku naszej ery? Oto cały świat stanął na głowie. Sąd złożony ze sprawiedliwych, bogobojnie żyjących mężów zażądał śmierci Człowieka, który nie zrobił niczego złego, a w powszechnie przyjętych kategoriach ludzkich był, co najwyżej, nawiedzony. Takich ?nawiedzonych? było wtedy w Palestynie bez liku. Dzisiaj też mamy takich, co mówią: ja jestem mesjaszem. Tylko za to, że Jezus twierdził o sobie, że jest synem Boga nie można Go było skazać, zwłaszcza, że jak sam Jezus wskazał Biblia dopuszczała takie określenie w stosunku do Izraela (Jan 10:32-36).
A więc w Wielki Piątek bogobojni mężowie skazują na śmierć niewinnego człowieka, wbrew prawdzie i wbrew Pismu, które mówi:
?Nie pozwolisz wydać przewrotnego wyroku na ubogiego, który się zwraca do ciebie w swym procesie. Oddalisz sprawę kłamliwą i nie wydasz wyroku śmierci na niewinnego i sprawiedliwego, bo Ja nie uniewinnię nieprawego.?(Wyj. 23:6-7). Wyrok wydano tylko na podstawie ludzkich ustanowień i obyczajów.
To nie koniec, oto król Izraela, zamiast wstawić się za Jezusem, odsyła Go poganom, a pogański prokurator, który nienawidzi Żydów i ich Boga, zaczyna bronić Jezusa. Mężczyźni tchórzliwie uciekają i kłamią wypierając się znajomości z Jezusem, a kobiety i dziecko (Jan nie miał więcej, niż 15-16 lat) trwają do końca. Pogańska żona prokuratora ma widzenie od Boga, ostrzegające ją przed skrzywdzeniem niewinnego człowieka. Nagle poganka - nie dość, że nie wyznająca Boga, to jeszcze kobieta, pogardzana przez uczonych w Piśmie - jest najbardziej sprawiedliwą osobą w Jerozolimie. Jej mąż, opierając się na prawie rzymskim, ustanowionym przecież przez ludzi, odmawia skazania Jezusa. Ale ci, którzy mieli bronić Prawa Bożego i świadczyć poganom o Bogu żądają śmierci niewinnego człowieka. Jest to grzech wprost niewyobrażalny w świetle Prawa Mojżeszowego.
A kiedy Piłat w rozpaczy pyta: ?Czyż króla waszego mam ukrzyżować? Odpowiedzieli arcykapłani: Poza Cezarem nie mamy króla.? (Jan 19:15).
A przecież Prawo mówi wyraźnie: ?Pan jest królem na zawsze, na wieki!? (Wyj. 15:18 ), a Bóg na to wyznanie odpowiada:?Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Takie to słowa powiedz Izraelitom.? (Wyj. 19:6). Póki Izrael był wierny swemu królowi, pozostawał w czystości: ?Ja nie dostrzegam grzechu u Jakuba, ni w Izraelu nie widzę ja złości. Pan, ich Bóg, jest z nimi: wznoszą Mu okrzyk jako królowi.? (Liczb 23:21)
Tymczasem w paschalny piątek, dzień przypominający o tym, że Pan jest królem Izraela i że wyprowadził go z Egiptu, przywódcy Narodu mówią: ?Poza Cezarem nie mamy króla.? Równie dobrze mogliby powiedzieć: ?Cesarz jest naszym Bogiem?. Tymi słowami przywódcy Narodu odrzucili Boga i w konsekwencji Bóg odrzucił przywódców. Odwołali się do cesarza i Pan zostawił ich na cesarskiej łasce. Kiedy w 40 lat potem pod Jerozolimę podejdą rzymskie wojska, Bóg nie przyjdzie z pomocą, a Izrael na prawie 2000 lat zostanie rozproszony i pozbawiony państwa. Nie było w nim godnych przywództwa, skoro Boga zamienili na Cesarza. Ocaleli tylko ci, którzy wzywali imienia Jezusa. Oni nie włączyli się do wojny i wycofali się na pustynię.
W Wielki Piątek Bóg doprowadził do absurdu to, co człowiek wziął w raju - władzę sądzenia. Człowiek chciał być, jak Bóg i kiedy tego spróbował, skazał Boga na śmierć. Sprawiedliwi okazali się kłamcami, pogardzani, trwający w grzechu poganie stanęli po stronie Sprawiedliwości. Człowiek i szatan zostali ośmieszeni, bezsens i małość ich sądów zdemaskowane raz na zawsze. W ten sposób Jezus unieważnił wszelkie sądy, także sądy naszego serca. Jednocześnie tego dnia Jezus osądził swoich sędziów. Nic nie mówiąc, nie wygłaszając obrończych wystąpień, swoim milczeniem i pokorą Jezus pokazał małość tych, którzy twierdzą, że mają prawo oceniać innych.
Czytając relację z procesu - pozbawioną jakichkolwiek komentarzy, to suchy i rzeczowy zapis - mamy jednoznaczną opinię o jego uczestnikach.
Na tym właśnie polega sąd. O wyroku nie decyduje ważenie uczynków, ani tryb procesowy, jaki znamy z amerykańskich filmów. O wyroku zadecyduje, po której stronie staniemy wobec Jezusa Ukrzyżowanego: uczonych sędziów, bezmyślnych katów, tchórzliwych uczniów, czy sprawiedliwych pogan i wiernych uczniów, którzy pod krzyżem stali do końca. Tak naprawdę to my wydamy ten wyrok. Tak, jak to napisał apostoł Paweł: ?Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czyż nie jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach? Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż przeto więcej sprawy doczesne!? (1Kor. 6:3)
Fragment większej całości