pochodna napisał(a):Win32 napisał(a):Anolisie - Lisie,
No i po co takie prztyczki? Rozmawiajmy bez docinek.(...)
Proszę nie zwracać na to uwagi... jak sam pisał, aczkolwiek o kimś: "jego problem". Więc niech jego sposób wypowiedzi będzie tylko jego problemem.
A co do ankiet parafialnych: myślę że nie ma sensu opierać się na tym pomyśle. Nie wiem czy były te ankiety w Warszawie, ale z tego co słyszałem to w wielu parafiach po prostu to zlekceważono. Nie chcę się zastanawiać dlaczego, mogę tylko przypuszczać że tam, gdzie zwolennicy ordynacji stanowią większość (albo przynajmniej większość słyszalną i czynną), to zlekceważono to celowo. U mnie w parafii (średniej wielkości) wystarczyło, że pani synodał jest gorącą zwolenniczką ordynacji kobiet i synodałowie diecezjalni też. Nikogo się nie zmusi do przeprowadzenia parafialnych dyskusji na ten temat. Łatwo zresztą zaraz przykleić komuś określoną etykietę. Najprościej powiedzieć że "coś mu się nie podoba" albo że zaczyna mieszać. W małych środowiskach jest to stygmatyzujące, zwłaszcza gdy nikomu nie chce się pomyśleć i czyjeś osądy przyjmują bezkrytycznie.
Po drugie, trudno pokonać argument że po to jest system wyborów w Kościele, by nie opierać się na wynikach ankiet. Dlatego wybory do synodów diecezjalnych są tak ważne. O ile zresztą nie myli mnie pamięć, chodziło nie tyle o ankiety, co o dyskusję na ten temat.
Przy wyborach warto koncentrować się na sprzeciwie wobec ordynacji kobiet. Jednej z osób, która jest mocno za, a jest konwertytą tak jak ja, powiedziałem kiedyś mniej więcej tak: przychodząc tutaj ileś lat temu był pan świadomy jaki to Kościół. Ja też byłem świadomy. Teraz, skoro jest pan za ordynacją kobiet, proszę odejść z tego Kościoła i poszukać takiego w którym ona jest. Niech pan nie zmienia Kościoła według pana upodobań, bo przychodząc zastał w nim pan co innego i tak powinno pozostać.